Radosław Typa - Kierowca Rajdowy - Mistrz Polski Klasy 4 2020 - więcej info

Rajd Rzeszowski

Rajd Polski - klasa Rally3
Tegoroczną edycję Rajdu Rzeszowskiego zespół Smart Key Rally Team nie będzie wspominał najlepiej. Runda z piękną rajdową historią sięgającą 1970 roku zakończyła się wycofaniem załogi Forda Fiesty Rally3 z zawodów.

Tegoroczną edycję Rajdu Rzeszowskiego zespół Smart Key Rally Team nie będzie wspominał najlepiej. Runda z piękną rajdową historią sięgającą 1970 roku zakończyła się wycofaniem załogi Forda Fiesty Rally3 z zawodów.

Stolica województwa podkarpackiego od lat gości załogi rajdowe z najróżniejszych zakątków świata. Trasy te doskonale kojarzą między innymi zawodnicy z ERC (Rajdowych Mistrzostw Europy), ponieważ kilkukrotnie Rajd Rzeszowski stanowił rundę prestiżowego europejskiego cyklu.

W tym roku również do Rzeszowa zawitali zagraniczni sportowcy. Zgłoszenia do udziału w imprezie wpłynęły od załóg ze Słowacji, Czech, Finlandii, Łotwy oraz Węgier. Łącznie na połączonej liście ERT, CEZ, RSMP i MSR widniało 83 zawodników z 6 krajów. Na osobnej liście znalazło się 16 zawodników, którzy walczyli w Motul Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski.

Niestety załoga Smart Key Rally Team w trakcie rajdu popełniła dwa poważne błędy i w efekcie musiała się wycofać z imprezy. Najpierw na śliskim odcinku wypadła z trasy i uszkodziła półoś koła, co uniemożliwiło dalszą jazdę. Radek z Pawłem skorzystali z możliwości kontynuowania walki kolejnego dnia. Nie mając już szans na dobry wynik, postanowili powalczyć o komplet punktów na odcinku Power Stage. Niestety jazda na krawędzi ponownie okazała się kosztowna. Tak Radek skomentował ten wyjątkowo niefortunny start.

Radosław Typa:

Sam nie wiem, co mam Wam powiedzieć. Jechaliśmy na rajd odrabiać straty i wiedząc, że nie możemy pozwolić sobie na błędy. Po pechowym piątku bardzo chciałem ponownie powalczyć o punkty na odcinku Power Stage. Niestety, jazda na limicie ma to do siebie, że nawet niewielki błąd może oznaczać koniec jazdy. Tak właśnie stało się w naszym przypadku, gdzie zabrakło nam około metra jezdni, a pobocze okazało się zdradzieckie i ostatecznie znowu uszkodziliśmy koło i musieliśmy się zatrzymać. W rezultacie opuszczamy Rzeszów bez punktów i w paskudnych nastrojach. Przepraszam kibiców, a także partnerów. Teraz potrzebuję kilku dni odpoczynku i wracam do pracy na podwójnych obrotach. Na koniec – jeszcze raz dziękuję za ogromny doping i wszystkie słowa wsparcia. Jesteście Wielcy!